niedziela, 11 maja 2008

Tokyo police club - Elephant Shell




Czekałem na ta płytę z wielkim utęsknieniem,to przyznam, i jak sie okazało, utęskniłem sie na marne, chwalić mogę jedynie pierwsza płytę Kanadyjczyków "A lesson in crime" która faktycznie pozostawiła we mnie jakiś ślad,
już naprawdę jakiś czas minął od usłyszenia ich piosenek a ja dalej do nich powracam
może sentyment ? w każdym bądź razie widziałem w tym młodym zespole to czego poszukiwałem i chwaliłem od zawsze, mieli porażająca energie, oryginalność brzmienia, i to "coś" czego teraz sie nie spotyka tak często.
No ale wszystko co dobre z czasem sie kończy (niedobrze kończy)
w przypadku Tokio police club kończy sie źle, a nawet fatalnie. Słuchając tej płyty miałem wrażenie ze jadę autobusem który zatrzymuje sie co 5 metrów na przystanku
a ludzie w panice zmieniają miejsca i przesiadają sie mając nadzieje ze te siedzenie obok jest wygodniejsze, jest mi duszno, jest mi gorąco, czuje smród, a na dodatek..okazało sie ze pomyliłem numery.
Dzięki tej płycie Stracili jednego fana, zyskali milion nowych, w arafatkach i butach z "Deichmana", ale czy to dobrze ??
Tapczan

Brak komentarzy: