niedziela, 14 września 2008

Late of The Pier - Fantasy Black Chanel


Plastik, kojarzy się z tandetą, czymś mało trwałym ,trudnym w utylizacji, wchodzącym w dziwne reakcje chemiczne, i śmierdzi przy spalaniu, dodatkowo dym jest drażniący na oczy, kapiąc może cos podpalic, czyli jak by nie patrzeć wiecej złego niz dobrego, ale i tutaj sa jego dobre strony bo plastik tak czy siak ma zastosowanie wszedzie i to w każdej dziedzinie, np klocki Lego.
Dlaczego mówie o plastiku ? bo plastik czuje tutaj, słuchajac tej płyty, i tak doskonale sie miesza i zmienia konsystęcje , kolor, zapach i nawet dym nie piecze w śluzówke.
Grajki z Late of the pier albo dobrymi chemikami , łaczą klasyczną tandete disco z dobrym rockendrollem, i to to w taki sposob ze albo nam tutaj nóżka poskacze albo paluszek polata, albo wstaniemy i zaczniemy udawac atak epilepsjii .
Najbardziej podobają mi się same początki piosenek, wstęp w stylu Last Christmas zespołu Wham, lekkie rozluźnienie a nagle gitara ala Led Zeppelin, sczerze mówiąc ta płyta pokazuje nam ze nawet tandete da sie jakos zutylizowac, ze disco też może byc na swój sposób dobre.
Jest też pare moim zdaniem felerów , felerem jest niewątpliwie zabardzo piszczący i sapiący głos wokalisty który w pewnych momętach robi sie niesmaczny, kolejna sprawa to niezbyt udane urozmaicenia w tepie, zmiana melodii która nie pasuje i gryzie sie, utwór psuje sie poprzez takie nieudolne rozwiązania.
Nie wiem dlaczego sporo ludzi wrzuca Late of the pier do jednego wora z Klaxons, czy Metronomy, jak dla mnei to obraza dla nich i napewno spora część ludzi niepodejdzie do nich powaznie widząc takie porównanie.
Tak czy siak ja tą płyte polecam i to całkiem serio.

Tapczan

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

widzę, że załatwiliście sprawę statystyk. Co do LoTP to są lajtowi, że tak powiem ;]