poniedziałek, 8 grudnia 2008

The Go Find - Stars on the wall

Mam wiele płyt do których wracam na okrągło, czuję się jak płotka złowiona na wielkim sentymentalnym połowie, z jednej strony jest to miłe, ale z drugiej smutne bo mam wrażenie że rok w rok budzę się w tym samym miejscu, moja twarz wygląda tak samo, lustro brudne jak zawsze,tylko jakoś dziwnie mam ręce pomarszczone.
Na zimowe dnie które zazwyczaj kończą się dosyć szybko, na spacery czy nawet patrzenie się w okno, bratnią duszą mogą być koledzy z The go find, koledzy bardzo ciepli i wyrozumiali

Stars on the wall to kojąca propozycja na dobijający okres pełen huśtawek emocjonalnych i rozterek wszelakiego rodzaju, zwodzić was na pewno będzie bardzo delikatny głos wokalisty , ale skoro mnie on nie przeszkadza, wam tym bardziej nie powinien. Mocną stroną tego krążka jest spora dawka łagodnych elektronicznych dzwięków połączonych z przyjemnymi dla ucha gitarowymi wstawkami ,na pierwszy rzut ucha dosyć naiwnymi, błahymi i lekkimi, ale nie mowa tutaj o czymś iście diabelskim jeśli chodzi o muzyczne kompozycje, tylko łagodne pioseneczki, które bez oporu przejdą przez ucho i nie koniecznie zostaną  zapomniane, uwierzcie że tak się nie stanie.Ten krążek to mała popowa odskocznia, zrelaksujmy się, napijmy czegoś gorącego, np "kakała" i podumajmy sobie, czy św mikołaj istnieje, co mi przyniesie, i czy Bożenka doda mnie do znajomych na naszej klasie.
 


Tapczan


Brak komentarzy: